poniedziałek, 25 marca 2013

weekEndy weekEndy

Kolejny weekend za mną. Sobota upłyneła na przygotowaniach do przyjazdu rodzinki, potem ich powrót, chwila pracy (niecała godzinka), dali mi prezenty (malutkie ale słodziutkie). A później szybkie zakupki, dinner i go to the Paaarty. Niestety impreza nie należała do najlepszych... ale i tak fajnie było się spotkać z dziewczynami!


Imprezowy miedzynarodowy squad!


A z racji tego że na tamtym zdjeciu zabrakło Jo. która zdązyłam polubić, tutaj Polska Reprezentacja :)

Tak swoją drogą moja Marianka (mama) wysłała mnie na zakupy bo powiedziała ze wstyd! abym JA na wszystkich zdjeciach była w tej samej kurteczke.... I jak Mamo podoba Ci sie nowy nabytek?? BACK TO BLACK

Wróciłam do domu po 3... A rano trzeba wstawać, aaale warto było bo niedziela była piękna! Wybrałyśmy się z dziewczynami na Brooklyn do Botanic Garden i do Muzeum, które mieściło sie tuż obok Botanica:)
Ogród piękny i ogrooomny. Niestety troszke pusty, bo jeszcze nie ma sezonu, ale na pewno tam wrócimy! Poczułam jak wiosna się zbliża wielkimi krokami...


przygodo nadchodzimy!


Spacerowiczki


Bo przecież wszystko jest Suuper :)


Oczywiscie nawet w botaniku MUSZĄ być flagi bo jakże by inaczej...
Nie dadzą nam zapomnieć że jesteśmy w Ameeeryce -czubki he;)


Niektóre miejsca były po prostu bajeczne.


Pomimo braku sezonu naprawdę można był poczuć wiosne, tym bardziej że pogoda była całkiem niezła. Zimno, ale jednak słonecznie:)





Isn't this cool? 


chillout on the rockssss





W budynkach na terenie Botanika było kilka różnych pomieszczeń, tutaj 'pokój' z Bonsai.







Kaktusiarnia.



Zapachy tych kwiatów i innych roślin były tak intensywne że aż nie chciało się wychodzić!


A tutaj już w muzeum.. A z racji tego ze nie jestem jakąś wielką fanką muzeów (bo czesto to po prostu nuuudy na pudy dla mnie) to trzeba było jakoś urozmaicić sobie zwiedzanie... ;)


To było ciekawe... wystawa deskorolek, które miały na wierzchu 'wydziergane' folkowe wzory.

I tak to właśnie zleciała niedziela na brooklynie, poźniej godzinka z J. (czyli weekend zaliczony do tych pracujących haha) i wieczorny meeting z W. ;)

Jak to zwykle po weekendzie bywa w poniedziałki staram się odespać i zregenerować siły, jednak dzisiaj chyba się nie uda bo organizujemy 'wielką kolacje' gdyż była au pair (ta fajna) jest w NYC i wpada nas odwiedzic. Nie moge sie doczekać aż poznam ją na żywo! 

A tak poza tym moi drodzy, szczęście mnie nie opuszcza gdyż Spring break trwa wiec niby duużo pracy bo odbieram małego o 12:30 i trzeba siedziec z nim do wieczora, ale.... w moim przypadku tylko do środy bo w czwartek tato go zabiera wiec... znowu wolne, a potem świeta w... Connecticut!! Mam nadzieje że bede miałą chociaż chwilke aby cos zwiedzic... :))


Enjoy my life and... just CAN'T stop smilling :)


XOXO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz