piątek, 26 kwietnia 2013

znowu piątek?

Czas tak szybko ucieka... Ale przynajmniej teraz nie mam poczucia, że przecieka mi przez palce. Staram się wykorzystywać każdy dzień jak najlepiej. Standarowo będąc nieskromna (bo skromność jest dla mięczaków) powiem, że całkiem nieźle mi to idzie... ;))

No więc w środe Moi Drodzy z samego rana wybrałam się na siłownie, gdzie spędziłam ponad 2 i pół godziny ... Tak wiem, przegięcie, ale cóż zrobić skoro taaak mi się spodobało!! Załapałam się na początek na zajęcia zumby i BARDZO BARDZO BARDZO mi się spodobało! Na pewno sie zapisze! Już w poniedziałek biegnę tam z powrotem i się zapisuje. Później zapoznanie ze wszstkimi sprzętami, co i jak działa, co gdzie można wyćwiczyć. Oczywiście trzeba było popróbować. Na koniec z tego wysiłku aż mi się nogi trzęsły, ale byłam bardzo zadowolona, ze poszłam. I dumna ofc, że podołałam.Tak swoją droga - ja i siłownia? Nigdy nie sądziłam że sie polubimy... A tu prosze! Powiem więcej - Gdy panie z siłowni zobaczyły moją energie i zapał na zumbie, powiedziały że moge przyjść w czwartek - dadzą mi exrta free day żebym zobaczyłą inne zajęcia hahaha ;)
Niestety w czartek moje nogi odmówiły posłuszeństwa, czego sie spodziewałam po 2,5godznnym starcie na gym, wiec nie poszłam... Wybrałam sie za to na dłuuuugi 2godzinny spacer po manhattanie, ale o tym później.

Z racji tego, że na gym pojechałam z samego rana czyli o 8:30 to po 11 byłam już w domu. Pogoda była piękna, wiec stwierdziłam że trzeba to wykorzystać! Zadzwoniłąm wiec do S. i pytam co robimy z takim pięknym dniem? A ona na to .. jedziemy na brooklyn - na polski lunch. hmm Dla mnie bomba!
O dziwo baardzo jej smakowało! Ogórkowa podbiła jej serce a sernik powalił totalnie na kolana. Oprócz tego zamówiła rybke (bo mieska nie jada) pstrąga z grilla, po czym stwierdziła że musimy tam jeszcze wrócić- yeeeey:) Ja wziełam oczywiście miesiwko, czyli kiełbaske białą z grilla na bigosie, tak po polsku HA!
Później mały spacer po okolicy i powrót na manhattan.

W środku zdecydowanie polskie klimaty.

Baardzo lubie to miejsce i widok na middtown.


A tu w drugą stronę, downtown.

Wieczorem natomiast odbył sie cluster meeting ze wszystkimi au pair. Tym razem byliśmy na Comic live show. Co znaczy ze siedzieliśmy w dusznym barze, przy stolikach. Na środku scena i co chwile inny koleś, który próbuje opowiadać dowcipy, w między czasie naśmiewając sie z kogoś w pobliżu... Ogólnie nie było aż tak źle, każdy z komików miał chwile na scenie. Niektórzy byli mega śmieszni, inni mega załośni, ale zawsze to nowe doświadczenie :)) Niestety nie pozwolili robić zdjęć.. :/

W czwartek jak już wspomniałam wybrałam sie na meeega spacer żeby rozbić zakwasy. Poszło całkiem nieźle, dzisiaj już jestem jak nowo narodzona:) 

Metropolitan opera - Lincoln Center W dzień.

Dla porównania, zdjęcie zrobione jakiś czas temu, w nocy.


Kwintesencja manhattanu. Wielkie oszklone giganty i małe urokliwe kamienice. Uwielbiam  tą różnorodność.


Spacer był dość szybkim krokiem - wiec nie narobiłam zbyt wieli zdjęć.

Życzę wam super udanego weekendu Kochani! 

XOXO


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz