poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Ciasteczkowy potwór... :)

Tak kochani.. Ciasteczkowy potwór to Ja! W ten weekend tak sie objadłam słodkościami, że od dzis zakaz deserów do odwołania! Ale przyznać muszę że było PRZEpysznie! W piątek wieczorem wybrałam się na kaweczke do D. na Brooklyn i oczywiscie jak kaweczka to ciasteczko a że mieli 'torcik' który mi tu wyjątkowo posmakował to jak zwykle nie mogłam się oprzeć. Oni tutaj nazywają to German Chocolate Cake, co oczywiście znaczy że jest to ciasto czekoladowo-czekoladowe z polewa czekoladową i odrobiną kokosów w środku.. czy to co lubie naajbardziej na świecie - ciekoladke :D

W sobotę zaś wybrałyśmy się z S. na upragnioną wycieczkę do Hoboken - czyli do Buddy'ego. Pojechałyśmy więc z samego rana - o 10 - bo mówili że będą kolejki.. no i były, ale tego chyba żadna z nas się nie spodziewała.... Stałyśmy ponad godzine w kolejce przed wejsciem do sklepu! Było strasznie zimno, zamarzałam. Ale żeby tego było mało koleś przed wejściem rozdawał NUMERKI! My pomimo wczesnej pory byłysmy 69.. Chociaż przyznaje - warto było czekać.


Kolejka się ciągneła jeszcze wzdłuż budynku po lewej stronie - TAK tego Za przejściem dla pieszych...


A tutaj bramka przed sklepem...

Ale za to w środku... Bajecznie. Ma się ochotę spróbować dosłownie wszystkiego !

Oczywiscie troche gadżetów.

A tu ściana pt. : "Ale jestem sławny"

W środku ludzi też nie brakowało.






Za to muszę przyznać ze organizacja pracy i obsługa na najwyższym poziomie. Pracownicy uwijali się jak w ukropie. Pani krzykneła nasz numerek podeszła do nas, wyszła zza lady, wyciagnała karteczke i wszystko skrzętnie zapisała co chcemy. Później poszła naszykowała, zapakowała i jeszcze doniosła do drzwi. Bardzo miło!

A tu kącik zwierzeń - kto ogladał program w tv ten wie.

A to już  nasze zakupy :)) Oczywiscie moje to te większe... :/


Po zakupach postanowiłyśmy oczywiscie zrobić piknik. Po drodze wstąpiłyśmy do Sturbucksa po Zieloną herbatę, aby słodkości się dobrze trawiły :)
Piknik z widokiem na Manhattan.

A tu co nie co z tego co kupiłam.

Red Velvet cupcake i Carot Cupcake

Moja naajpyszniejsza na świecie marcherkowa babeczka na tle Manhattanu he:)

Oczywiście głupia mina musi być..

Kolejna Babeczka i przepyszne "Ciasto serowe"

Słynne Cannoli

Downtown Manhattan. No jakoś tak ciezko ustać normalnie jak człowiek do zdjęcia... ;)


A tu już w tajskiej restauracji na późnym lunchu.
Sprawdzanie czy wszystkie zdjęcia ok?!

Nie martw sie Mamo nie zjadłam tych wszystkich ciastek na raz ;)

W niedziele zaś znów wybrałam się na Brooklyn aby spotkać się z rodakami i zobaczyć Broklyn Bridge.

Niedzielny widok, czyli Manhattan z drugiej strony:)

Brooklyn Bridge



Tu z A. siosrta R. - bardzo miło było poznać rodaków!

No i znowu.. no nie, no nie potrafi, to zwiercone ustać w miejscu - czas przywyknąć HA;)

Statuła!! W końcu  ją zobaczyłam... z daleka ale zawsze ;)

Pierwsza Pizzeria w Nowym Jorku - historyczne miejsc nie sądzicie? 

Manhattan Bridge
Później wybraliśmy się na meksykański lunch, spróbowałam Burito i nawet mi smakowało.

I to tyle Moi Drodzy jeśli chodzi o mój weekend. Dziś poniedziałek co znaczy, że kolejny tydzień wyzwań przed nami... U mnie pogoda zapowiada sie wiosennie więc aż chce mi się żyć jeszcze bardziej! Ja zaczynam już od dziś a Wy? 
Życzę wam Cudownego tygodnia i przesyłam gooorące i wiosenne pozdrowienia do Mojej Polskiej krainy :)

XOXO





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz