No i po weekendzie. Weekend spędzony nad Niagarą, meczący, ale naprawdę udany. Wracam jednak jeszczę do pobytu w Californi. Po nieziemskich widokach na Big Sur wybraliśmy się dalej w drogę. Kolejne przystanki to Santa Barbara, która kompletnie mnie zauroczyła - jedno z moich ulubionych miejsc w Cali. Później śniadanie w Malibu - przepych, przepych i jeszcze raz przepych. I w końcu dojechaliśmy do Santa Monica i Los Angeles, gdzie spędziliśmy ponad 2 dni.
Poranna prasa, śniadanko i dalej w drogę...
LOS ANGELES
Hollywood Boulevard::
walk of fame
Beverly Hills:
Rodeo Drive:
hotel z filmu "Pretty Woman"
lunch na Rodeo Drive
Bererly Hills:
Kolejna porcja z LA next time...
Super udanego kolejnego tygodnia !!!
XOXO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz