wtorek, 26 lutego 2013

Jedzonko

Moi drodzy, niestety ameryka mnie nie rozpieszcza jeśli chodzi o jedzenie. Jak wiecie lubie dobrze zjeść! Nie duużo, nie tłusto, nie za słono, nie za słodko.... Ale dobrze. Niestety pojęcie DOBREGO jedzenia w stanach jest bardzo względne a raczej .. bardzo rzadkie. Pierwszy tydzień, a właściwie pierwsze cztery dni to byłandosłownie katastrofa.... W hotelu, w którym mieszkałam podczas szkolenia ( The New Yorker Hotel na 8th Avenue - mozecie sobie wygooglować ;) ) podawali takie świństwa, że nie dało się tego zjeść! Zwykle raz ugryzione rzeczy od razu odkładałam. Na szczęście na przeciwko była knajpa, w której podawali makaron z kurczakiem i krewetkami, co było całkiem niezłe. Jednakże wracając do hotelu to nie tylko jedzenie było co najmniej średnie.
Pierwszy raz jak zamówiłam kawe, to widząc ją powiedziałam panu,który mi ją przyniósł, że chyba zaszła pomyłka bo ja zamawiałam KAWE. Na co on zdziwiony odpowiada: To jest KAWA. Po czym ja mówie: Ups... Myślałam, że to herbata.... No więc sami rozumiecie jaka była jakość podawanych rzeczy.

W każdym razie moja rodzinka jest kochana i stara mi się dogodzić w każdy możliwy sposób, co niestety nie zawsze wychodzi im na dobre, ale najważniejsze że się bardzo starają. Niestety zwykle porcje obiadowe są dla mnie zaa duże i część jedzenia po prostu wyrzucają, część mi nie smakuje i też wyrzucają co jest dla mnie przygnębiające, jednak oni chyba sobie nic z tego nie robią.

Jak na razie jestem na etapie próbowania różnych rzeczy, co mi posmakuje a co nie. Wczoraj czy przedwczoraj L. czując się chyba bezsilna w "dogadzniu" mi, dała mi kaske i powiedziała, abym poszła do sklepu i wybrała sobie co mi się po prostu spodoba i popróbowała. Jak się w sklepie okazało gotowych dań jest dosłownie pełno, caałe regały gotowych rzeczy. W puszkach, pudełkach, serwowane na wage, jakie komu się podobają. Jednak pierwszego dnia niestety nie miałam za bardzo ochoty i możliwości biegać po sklepie wiec wziełam to co mi wpadło w ręce i co wydawało mi się bezpieczną alternatywą.


Tak wyglądały moje zakupy, niestety Makaron z grilowanym łososiem okazał się kompletnym niewypałem bo był po prostu bez smaku, jakby papierowy a zupy jeszcze nie próbowałam. 
Dziś poszłam na zakupy i zdecydowałam, że sama cos upichcę. Zrobiłam kurczaka z warzywami (papryka, cukinia,pomidory, pieczarki) na delikatnie ostro z ryżem. L. była zadowolona, że w ogóle mi się chciało a przy tym zjadła wszystko mówiąc że jej smakuje więc chyba całkiem nieźle? A i ja byłam zadowolona, że w końcu mogę zjeść coś znajomego.
Na szczęście moja rodzina zdrowo się odżywia, więc mam nadzieje że  w koncu znajde tu coś smacznego oprócz ciasteczek i bajgli  z serkiem philadelfia.... 
.
A jest jeszcze mnóstwo rzeczy, których chciałabym spróbować...


Jak na przykład słynnych amerykańskich Donuts:)

Na zakończenie oprowadzę was dziś Moi Drodzy troszeczkę po Time Square:) Przepraszam za końcówkę filmiku ale chyba ktoś mi kazał iść dalej - już dokładnie nie pamietam o co chodziło, a nie chce mi się teraz tego ucinać :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz